Przypominając sobie przepis na domowy chleb, który kiedyś piekłam, zaczęłam się zastanawiać, jak to jest z drożdżami, tzn. co jeśli mamy w domu drożdże świeże, a w przepisie są instant lub odwrotnie? Ponieważ zupełnie nie znam się na drożdżach, najpierw zrobiłam research w Internecie i znalazłam powtarzającą się formułkę:
Potem zaczęłam oglądać saszetkę drożdży instant Delecty 8g, którą akurat miałam i gdzie jest napisane, że saszetka jest odpowiednikiem tychże 25g drożdży świeżych. Przyjęłam więc uśrednioną formułę:
7,5g i = 25g ś.
Zatem potrzebną ilość drożdzy instant obliczymy wg formuły:
Oto co mi z tego wyszło. Bo wyszło, już sprawdzone – dlatego lepiej od razu robić większą ilość, tym bardziej że sporo tracą na objętości w procesie przygotowywania.
Kupujemy podłużne pomidorki, jak najmniej wodniste. Muszą oczywiście być czyste i zdrowe. Kroimy w ćwiartki i jeśli jednak są wodniste lub mamy wątpliwości – wydrążamy nasiona. Ja użyłam gatunku Lima i nic nie wydrążałam.
Wykładamy na papier do pieczenia, przykrywający naszą brytfankę, posypujemy solą i cukrem. Z ich ilością nie przesadzałam.
Wstawiamy do nagrzanego do 100 stopni piekarnika na tyle czasu, aż będą miały pomarszczone brzegi, ale jeszcze nie wyschną na wiór (kilka godzin, termoobieg przyśpiesza). Uwaga na temperaturę – po jakimś czasie zmniejszyłam do 70 stopni. Wszystko zależy od piekarnika i działamy w dużym stopniu na wyczucie.
Do wysterylizowanych słoików wkładamy przyprawy (tymianek, czosnek, wg fantazji) oraz pomidory warstwami, każdą warstwę zalewając olejem. Pomidorów dajemy na 3/4 słoika, oleju do pełna.
Zakręcamy słoiki i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 100 stopni na 20 minut do góry nogami (ostrożnie!).
Wyjmujemy, wciąż przewrócone stawiamy na stole/szafce i przykrywamy czymś ciepłym, żeby stygły powoli. Kiedy wystygną, przechowujemy w chłodnym miejscu.
Nie tylko same pomidorki są smaczne, nawet zalewa. Np. trochę posolona świetnie się nada do maczania chleba lub bagietki. Tak po prostu – a tak przepysznie!..
Pieczenie chleba domowej roboty nie jest dla tych, co nie mają czasu. Podobno. Ja czasu nie mam, nigdy wcześniej chleba nie piekłam, ale przepis, który znalazłam ostatnio, pozwala na zrobienie dobrego chlebka nawet z małym dzieckiem na ręku. Nawet osobom tak bardzo niezaprzyjaźnionym z wypiekami, jak ja 🙂
Wszystkim domownikom smakowało, a próbowało 4 mężczyzn w bardzo zróżnicowanym wieku (od 1 roku do 39) i o bardzo zróżnicowanych gustach i zachciankach. Zamierzam piec regularnie, również dlatego, że jakoś tak dobrze to na mnie działa – relaksująco chyba. Wbrew moim wcześniejszym podejrzeniom, nie potrzebny jest żaden szczególny sprzęt – ot misa robota kuchennego z mieszadłem, forma podłużna do pieczenia oraz papier do pieczenia. Praca sama w sobie nie zajmuje czasu praktycznie wcale, ale cały proces trwa kilka godzin, trzeba więc brać to pod uwagę. I tak…
Składniki obowiązkowe:
500 g mąki (rodzaj wg uznania, jest więc mnóstwo miejsca na eksperymenty, ja na razie robiłam ze zwykłej pszennej, którą miałam w domu; można piec z dodatkiem mąki z amarantusa lub orkiszowej)
ok. 25 g świeżych drożdży (w oryginalnym przepisie było o połowę mniej i za pierwszym razem tego się trzymałam, ale ciasto słabo rosło i dłużej się wyrabiało, dałam więc więcej mąki i w efekcie chleb był trochę za bardzo „zbity”. Za drugim razem było dużo lepiej)
szczypta soli
ok. 290 ml mleka w temperaturze pokojowej
Składniki dodatkowe – kto co lubi, np. za drugim razem dodałam do ciasta kilka łyżek oleju, który został po suszonych pomidorach. Mogą to być i same pomidorki, drobno pokrojone, planuję też chleb cebulowy. Co podpowie fantazja 🙂
Składniki mieszamy robotem aż się fajnie połączą i ciasto zacznie trochę odstawać od brzegów. Nie trwa to długo. W tym czasie przygotowujemy ciepłe miejsce, gdzie będziemy odstawiać ciasto do wyrośnięcia. Najprościej nagrzać piekarnik do 30-40 stopni bez termoobiegu.
Wstawiamy miskę z ciastem do piekarnika na 45-55 min do wyrośnięcia.
Powtarzamy pierwszy krok czyli niedługo mieszamy ciasto robotem.
Wstawiamy miskę do piekarnika na 30 min.
Ciasto wykładamy na posypaną mąką powierzchnie i lekko wyrabiamy – tak by się dało uformować chleb. Papierem wykładamy formę, wkładamy ciasto, przykrywamy lekko wilgotną ściereczką i odstawiamy na tyle czasu, w którym nasz piekarnik osiągnie 200 stopni. Przed podkręceniem temperatury wstawiamy do piekarnika żaroodporne naczynie z wodą – żeby potem chleb nie był zbyt suchy.
Pieczemy – serio nie wiem ile, ok. 30 min? Najważniejszy wygląd, bo piekarniki są różne. Ma być złocisty kolor pysznej chrupiącej skórki – wtedy wyjmujemy na kratkę lub ściereczkę i czekamy aż wystygnie (jeśli damy radę).
Tak więc, jeśli mamy w domu 3 godziny zarezerwowane na inne sprawy – sprzątanie, relax, zajmowanie się dziećmi, w międzyczasie można upiec chleb. I podać z… ale o tym nastepnym razem…
Inspiracja (mądrzej, prawidłowiej i sprawniej ode mnie, ale po rosyjsku):
Wiem, że moje zdjęcia potraw są wysoce nieprofesjonalne. Aktualnie nie mam ani odpowiedniego sprzętu, ani czasu by doskonalić się w sztuce podziwianej przeze mnie fotografii kulinarnej. Celem moich zdjęć jest jedynie pokazanie przykładowego wyglądu dania.